30-letnia Brandi Worley przyznała przed policją, że zamordowała
dwójkę swoich dzieci. Niestabilna psychicznie kobieta wolała, żeby
nie żyły, niż żeby trafiły pod opiekę znienawidzonego przez nią ex-męża.
Do zbrodni doszło zaledwie kilka dni po tym, jak Jason, mąż 30-latki, złożył w sądzie papiery rozwodowe. Niespodziewanie ze snu wyrwały go krzyki teściowej, która odnalazła ciała wnuków, 7-letniego Tylera i 3-letniej Charlee. Dzieci uśmierciła ich matka, a zrobiła to wbijając im w szyję nóż.
„Nie chciałam, żeby trafiły do Jasona, wolałam z nimi umrzeć”, tłumaczy się nonszalancko dzieciobójczyni. Kobiety dawny małżonek skonfrontował 30-latkę, ta zaczęła się z nim potępieńczo droczyć: „Teraz już mi ich nie zabierzesz!”, mówiła.
Społeczność Darlington, niewielkiej miejscowości w amerykańskim stanie Indiana, jeszcze długo nie otrząśnie się z tego koszmaru.
Sąsiad rodziny dotkniętej tą tragedią przypomina sobie, że niedawno pomógł uśmierconym dzieciom w przygotowaniu kartki z życzeniami, którą te miały wręczyć swojej mamie w dniu urodzin. Odebrano im życie zanim zdążyły to zrobić.
Do zbrodni doszło zaledwie kilka dni po tym, jak Jason, mąż 30-latki, złożył w sądzie papiery rozwodowe. Niespodziewanie ze snu wyrwały go krzyki teściowej, która odnalazła ciała wnuków, 7-letniego Tylera i 3-letniej Charlee. Dzieci uśmierciła ich matka, a zrobiła to wbijając im w szyję nóż.
„Nie chciałam, żeby trafiły do Jasona, wolałam z nimi umrzeć”, tłumaczy się nonszalancko dzieciobójczyni. Kobiety dawny małżonek skonfrontował 30-latkę, ta zaczęła się z nim potępieńczo droczyć: „Teraz już mi ich nie zabierzesz!”, mówiła.
Społeczność Darlington, niewielkiej miejscowości w amerykańskim stanie Indiana, jeszcze długo nie otrząśnie się z tego koszmaru.
Sąsiad rodziny dotkniętej tą tragedią przypomina sobie, że niedawno pomógł uśmierconym dzieciom w przygotowaniu kartki z życzeniami, którą te miały wręczyć swojej mamie w dniu urodzin. Odebrano im życie zanim zdążyły to zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz